Oto Chrystus stoi nad brzegiem jeziora Genezaret. Otoczony tłumem ludzi spragnionych słuchania Słowa Bożego. I wzywa Szymona Piotra, aby porzucił swoją łódź i sieci, swego ojca i matkę, i poszedł za Nim. Wzywa go, by wypłynął na nieznaną mu dotąd głębię. Wzywa go, by chwycił mocno sieci, których dotąd nigdy nie trzymał. Wzywa go na połów, który budzi przerażenie: "... ludzi będziesz łowił!". Co widział wówczas Szymon, że lęk przeszył jego duszę? Może zobaczył owe "wielkie mnóstwo" dusz ludzkich pogrążonych w odchłani grzechu, zatopionych w zatraceniu śmierci. Może zdawał sobie z tego sprawę, że słaba jest jego wiara, słaba jak stare sieci, które się rwą nieustannie.
- Wyjdź z mojej łodzi, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym!
Lecz Pan znał wszystkie tajemnice Piotra. Jak zna tajemnice każdego człowieka...
- Nie bój się, Piotrze! Jestem z tobą! Po wszystkie dni, aż do skończenia świata!
I zostawił wszystko. I poszedł za Nim.
Pójście za Jezusem domaga się odwagi. Ona jest nie tylko potrzebna, ale wręcz konieczna. Bez niej nie można płynąć po zburzonych falach świata. Bez niej nie można dopłynąć do portu zbawienia. Jeśli wiara nie jest uzbrojona w odwagę, w męstwo, dusza chrześcijanina szybko osiądzie na mieliźnie lub pójdzie na dno. I nieważne czy ktoś jest księdzem czy ojcem rodziny, siostrą zakonną czy matką. Wszyscy jesteśmy wezwani do mężnego pójścia za Chrystusem.
Modlitwa o powołania papieża Pawła VI (fragment):
O Jezu, Boski Pasterzu, który powołałeś Apostołów, aby ich uczynić łowcami dusz, pociągnij ku sobie gorące i szlachetne umysły młodych ludzi i uczyń ich swoimi naśladowcami i swoimi sługami. Spraw, aby pragnęli tak, jak Ty, powszechnego odkupienia, dla którego ustawicznie ponawiasz na ołtarzu Swoją ofiarę.